Azoty chcą Pogoń. Wiadomość, która zelektryzowała niemal cały piłkarski świat Szczecina. Jedni twierdzą, że to przyniesie więcej szkody niż pożytku. Drudzy zaś widzą dużą szansę. Kto ma rację? Dziś ciężko to ocenić.

Obecna Pogoń została podniesiona ze zgliszczy po … nieudanym mariażu z Antonim Ptakiem. Antoni Ptak doprowadził Pogoń do upadku i gdyby nie licencja IV ligowych rezerw nie wiadomo czy Pogoń dziś grałaby w elicie. Przygoda z Ptakiem, który miał być wybawieniem po Lesie Gondorze.

Za Gondora Pogoń znalazła się nad przepaścią. Któż z kibiców nie pamięta wstydliwej porażki z Górnikiem i owych 9 straconych goli w jednym meczu! Gondor podobnie jak Ptak miał być wybawieniem po Sabrim Bekdasu, który doprowadził Pogoń do wicemistrzostwa Polski by po niespełnieniu obietnic zacząć rozprzedawać drużynę.

Część kibiców przez takie wydarzenia bardzo wyczulona i boi się powtórki. Czy taka będzie? Może się powtórzyć ale … Wydaje się, że dzisiaj sprawa wygląda nieco inaczej. Pogoń jest dobrze zarządzana, nikt nie grozi rozsprzedaniem drużyny i wycofania się z klubu, a same Azoty już sponsorują Pogoń. Jest też inny argument, że tym razem takie przejęcie Pogoni może się udać. Grupa Azoty jest spółką giełdową mającą cel być marką na rynku europejskim a Pogoń a zwłaszcza ta grająca w pucharach może w tym pomóc. Czy dojdzie do takiej transakcji dowiemy się za kilka tygodni.

Źródło fotografii
sport.interia.pl

Dawid Klich | 15.01.2015, 17:24 | Sport